wtorek, 23 grudnia 2014

Mój numer 1! / My number 1!

Zapomniałam napisać w poprzednim poście o tym, iż wieczór (22 października) spędziłam na kolacji u Hinduski, ale nie była to zwykła kolacja... było to spotkanie klubu książki... 7 kobiet spotkało się po to, żeby rozmawiać o książce, autorze książki.... a przy okazji zjeść razem kolację.

Niezwykle urzekające to było... i tu macie kolejny plus korzystania z couchsurfingu czy Servas Organization! 
Czy ktoś Was w hostelu zaprosi na coś takiego? Nie sądzę... zwłaszcza, że na mnie hostele wpływały bardzo introwertycznie i do mało kogo miałam się ochotę odzywać... sami Francuzi albo Niemcy... i 90% z nich miała 20 lat... i ja się tam po prostu nie odnajdywałam :(

A 23 października pojechałam do Fremantle....

Fremantle to miasto i port znajdujące się jakieś 20-30 minut od centrum Perth. Mój numer 1!

Data założenia 1829... stare jak na Australię ;)

Powierzchnia 5,6  km kwadratowych... malutkie, ale jak się zatęskni za wielkim miastem, jadąc na północ ma się Perth, więc jak dla mnie położenie ma wręcz IDEALNE!

Populacja 26'582!!! 

I have forgotten to write last time that I spent a great evening with great ladies (22th of October 2014). It was a meeting in  a Hindu Lady's house and it wasn't a typical dinner. It was a meeting of a book club! 7 women was talking about a book and a writer!

Would anyone invite me on it if I spent time in hostels??? I don't think so! It is another bonus of Couchsirfing and Servas Organization!!! You can take a part in someone's life and it is better than being a boring tourist! Because when I was in hostels I met a lot of French and German people (I don't have to go to Australia to meet them!) and I was a typical introvert there. No, I didn't feel comfortable with 20 year-old people. I didn't know what to talk about with them!

On 23th October 2014 I was in Fremantle....

Fremantle is a major port city in WA 30 minutes from the city center of Perth - my number 1 in Australia!

Established in 1829... old... if we think about Australia ;-)

Area 5,6 kilometers square... so small but if you miss the big city, take a train and after 20-30 minutes you will be in the city center of Perth - it is perfect, isn't it? 

Population 26'582!


 Jeszcze wtedy nie wiedziałam, 
że aż tak się polubimy!
When I was taking this picture I didn't know 
that I would love Fremantle so much!

 Zapomniałam zabrać ze sobą butelkę wody i widząc, 
ile kosztuje w sklepie (ok. 2-3 dolarów), 
stwierdziłam, że nie ma bata! 
Nie zapłacę ani grosza, więc poszłam na spacer... 
a w porcie leżała butelka... nówka sztuka. 
Wodę wylałam, a przy plaży napełniłam świeżą!
I had forgotten to take a bottle of water with me... 
when I saw in the shop that it cost 2-3 dollars... I went on a walk... 
and what I found in a port??? 
A new bottle of water!!! 
So I poured it out and poured  with fresh water close to the beach :-)

 Ptaki to ja mogłam fotografować godzinami!
I could have taken a lot of photos with birds... whole day!

Byłam, bo Dianne, u której mieszkałam, dała mi darmowy bilet. 
Czy w innym wypadku weszłabym do środka??? 
No chyba żartujecie!!!
Moja podstawowa zasada w Australii brzmiała: 
wchodź tam, gdzie wstęp jest darmowy! 
A jak już nie masz, co robić z kasą, 
zastanów się nad jej wydaniem 20 razy! 
I was in WA Maritime Museum because 
I got a free ticket from my host Dianne.
Would I go if I didn't get it??? NO, are you kidding me?
My main rule in Australia was: "go to the places with free entrance! 
and if you don't know what to do with your money  
think 20 times before you spend it!"

 Małe miasto to i plaża niewielka :)
Ale jak ktoś bardzo potrzebuje przestrzeni 
w południowej części miasta jest... z resztą nieważne :D
A small city with a small beach :)
But if you want to see something bigger 
in the south of .... is... nevermind :D

 O wow! Ptaka w locie złapałam!!! 
Dopiero dziś to zobaczyłam :) 
Wow!!! I've just saw a bird in this picture :)

 :-)

 Dzień bez sweetfoci dniem straconym!
I koniecznie w okularach!!!
A day without selfie is a day without sense!!!
And a selfie must be with my sunglasses... of course!

 Jaka jest latarnia, każdy widzi!
It is just a lighthouse... nothing special ;)

 A tym statkiem można dopłynąć na słynną Rottnest Island - 
bilet w obie strony ok. 70 dolarów ;-)
Pomyślałam, że przecież coś muszę zostawić sobie
do obejrzenia na powrót, prawda??? 
If you want to get to Rottnest Island (very popular!), take this boat... 
a ticket return costs only 70 $ ;-)
I thought that it could be great to see it... 
next time when I go back to Australia :D

 Moje ulubione miejsce... ale czemu u licha 
nie mam na zdjęciu tego budynku, 
to nie wiem ;) 
Roundhouse to najtarszy budynek w Zachodniej Australii (1827!)
My favorite place in Fremantle 
and I really don't know why I didn't take any picture of Roundhouse...
it is strange ;-)
RH is the oldest building in WA (1827!)

 Widoki z Roundhouse (a właściwie obok RH).... 
można tam stać godzinami...
Views from Roundhouse 
(actually from the place which was close to RH)...
I could have spent whole day there...

Pod Roundhouse... odrobina buszu, a właściwie buszeńku!
In front of Roundhouse... a little... very little bush!

 Hight Street - główna ulica Fremantle :) 
Znam ją na pamięć!
Hight Street - the main street in Fremantle :)
I know it inside out!

 Jak zwykle pałętałam się po ulicach i nagle zobaczyłam Aborygeńską flagę.
Weszłam nieśmiało do środka do Fremantle Aboriginal Culture 
i zaczęłam oglądać obrazy...
A tam spotkałam Greczynkę. Jej pierwsze pytanie brzmiało:
- Czy masz korzenie Aborygeńskie? - spytała, a ja zgłupiałam.
- Yyyy, nie wiem, chyba mam, bo... pewnie pomyślisz, że jestem wariatką, ale jak czytałam o Aborygenach, to czułam coś tutaj... - wskazałam na swoje serce - babcia pochodziła ze wschodu, z Ukrainy - nie wiem, dlaczego o tym powiedziałam.
- To ma sens, mogliście przywędrować do Polski ze wschodu...
- Aha... - na tyle mnie było stać.
To spotkane było magiczne... rano jeszcze mówiłam płynną angielszczyzną, 
ale tam??? Dukałam jak pierwszoklasistka!!!! I wyszłam stamtąd z dłońmi tak lodowatymi, że szok... a żeby nie było wątpliwości... 
temperatura sięgała 30 stopni!
I was on a walk as usual when I saw an Aboriginal flag. 
I went inside timidly (it was a Fremantle Aboriginal Culture) 
and I started to watch the paintings... 
In Art Gallery I met a Greek Woman. 
- Do you have aboriginal line in your family? - she asked me and I didn't know what to say.
- Yyyy, I have no idea... maybe you'll think I'm crazy but when I was reading about Aborigines people I felt something here - I showed on my heart - my grandma was from Ukraine - I don't know why I said it (?!).
- It makes sense. You could have gone to Europe from East.
- Aha... - it was the only word I could have used.
It was a magic meeting... I had used beautiful, fluently English before it... and in Fremantle Aboriginal Culture it was a  gibberish and I left that place with cold and frozen hands... 
you have to know that the temperature was almost 30 degrees!!!

 Dostałam zaproszenie na warsztaty... przejechałam z tą kartką wiele tygodni, 
żeby w końcu wrócić do nich ponownie.
I got an invitation on workshops... 
I had this sheet of paper in my wallet during whole of my travel in WA
and I came back to them...

 Tak, tak, Aborygeni mają swój język :) I każde plemię ma inny!
Yes, Aborigines have their own language! 
And every tribe has a different one :)

Stamtąd Greczynka zaprowadziła mnie do Glena... 
Glen Cowans jest fotografem podwodnego świata....
...jak ja żałowałam, że nie jestem bogata... 
tak cholernie bogata i nie stać mnie na kupienie jego zdjęć...
hipnotyzujące, zjawiskowe, przepiękne... 
a sam Glen przesympatyczny...
 i pomyśleć, że kiedyś był inżynierem...
A Greek Lady took me to Glen Cowans Studio...
he is a photographer of underwater world...
what a shame that I'm not a rich woman and cannot buy his photos!
Hypnotizing, amazing and gorgeous!
It is funny that he had been an engineer before he started to take photos!!!

 I wtedy poczułam się jak Indiana Jones szukający skarbu...
no bo jaki u licha jest związek między Brucem Lee a Australią???
Tadaaaam! We Fremantle ma on swoje boisko ;-)
Także reasumując.... nadal nie wiem, 
co mnie woła do Australii i dlaczego właśnie Ona... 
ale już wiem, 
na którym wybrzeżu mam szukać :D
On Bruce Lee Oval I felt like Indiana Jones 
who is looking for a treasure...
what is a connection between Bruce Lee and Australia???
He has his own oval... in Fremantle ;-)
So I still don't know what is calling me to Australia... 
but I know where to search it (in WA!) :D

 Bruce Lee's house ;-) [dom Bruca Lee] Cokolwiek to oznacza!
Bruce Lee's house... whatever it means!

Aaaa, ptaszory z Bruce Lee Oval!!!
The beautiful birds from Bruce Lee Oval!

Do Fremantle jeszcze wrócimy!

We will go back to Fremantle!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz